Ciasteczka (ang. cookies) to niewielkie pliki, zapisywane i przechowywane na twoim komputerze, tablecie lub smartphonie podczas gdy odwiedzasz różne strony w internecie. Ciasteczko zazwyczaj zawiera nazwę strony internetowej, z której pochodzi, „długość życia” ciasteczka (to znaczy czas jego istnienia), oraz przypadkowo wygenerowany unikalny numer służący do identyfikacji przeglądarki, z jakiej następuje połączenie ze stroną internetową. Polityka plików Cookie
1. W związku z udostępnianiem zawartości serwisu internetowego www.karmeliciusole.pl stosuje się tzw. cookies, tj. informacje zapisywane przez serwery na urządzeniu końcowym użytkownika, które serwery mogą odczytać przy każdorazowym połączeniu się z tego urządzenia końcowego, może także używać innych technologii o funkcjach podobnych lub tożsamych z cookies. W niniejszym dokumencie, informacje dotyczące cookies mają zastosowanie również do innych podobnych technologii stosowanych w ramach naszych serwisów internetowych. Pliki cookies (tzw. "ciasteczka") stanowią dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które przechowywane są w urządzeniu końcowym użytkownika serwisu internetowego www.karmeliciusole.pl. Cookies zazwyczaj zawierają nazwę domeny serwisu internetowego, z którego pochodzą, czas przechowywania ich na urządzeniu końcowym oraz unikalny numer.
2. Pliki cookies wykorzystywane są w celu:
dostosowania zawartości stron serwisu internetowego do preferencji użytkownika oraz optymalizacji korzystania ze stron internetowych; w szczególności pliki te pozwalają rozpoznać urządzenie użytkownika serwisu internetowego i odpowiednio wyświetlić stronę internetową, dostosowaną do jego indywidualnych potrzeb
tworzenia statystyk, które pomagają zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy serwisu korzystają ze stron internetowych, co umożliwia ulepszanie ich struktury i zawartości
utrzymania sesji użytkownika serwisu internetowego (po zalogowaniu), dzięki której użytkownik nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie wpisywać loginu i hasła
dostarczania użytkownikom treści reklamowych bardziej dostosowanych do ich zainteresowań
3. W ramach serwisu internetowego www.karmeliciusole.pl możemy stosować następujące rodzaje plików cookies:
"niezbędne" pliki cookies, umożliwiające korzystanie z usług dostępnych w ramach serwisu internetowego, np. uwierzytelniające pliki cookies wykorzystywane do usług wymagających uwierzytelniania w ramach serwisu
pliki cookies służące do zapewnienia bezpieczeństwa, np. wykorzystywane do wykrywania nadużyć w zakresie uwierzytelniania w ramach serwisu
pliki cookies, umożliwiające zbieranie informacji o sposobie korzystania ze stron internetowych serwisu
"funkcjonalne" pliki cookies, umożliwiające "zapamiętanie" wybranych przez użytkownika ustawień i personalizację interfejsu użytkownika, np. w zakresie wybranego języka lub regionu, z którego pochodzi użytkownik, rozmiaru czcionki, wyglądu strony internetowej itp.
4. W wielu przypadkach oprogramowanie służące do przeglądania stron internetowych (przeglądarka internetowa) domyślnie dopuszcza przechowywanie plików cookies w urządzeniu końcowym użytkownika. Użytkownicy serwisu mogą dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących plików cookies. Ustawienia te mogą zostać zmienione w szczególności w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym zamieszczeniu w urządzeniu użytkownika serwisu internetowego. Szczegółowe informacje o możliwości i sposobach obsługi plików cookies dostępne są w ustawieniach oprogramowania (przeglądarki internetowej). Niedokonanie zmiany ustawień w zakresie cookies oznacza, że będą one zamieszczone w urządzeniu końcowym użytkownika, a tym samym będziemy przechowywać informacje w urządzeniu końcowym użytkownika i uzyskiwać dostęp do tych informacji.
5. Wyłączenie stosowania cookies może spowodować utrudnienia korzystanie z niektórych usług w ramach naszych serwisów internetowych, w szczególności wymagających logowania. Wyłączenie opcji przyjmowania cookies nie powoduje natomiast braku możliwości czytania lub oglądania treści zamieszczanych w serwisie internetowym www.karmeliciusole.pl z zastrzeżeniem tych, do których dostęp wymaga logowania.
6. Pliki cookies mogą być zamieszczane w urządzeniu końcowym użytkownika serwisu internetowego www.karmeliciusole.pl, a następnie wykorzystywane przez współpracujących z serwisem reklamodawców, firmy badawcze oraz dostawców aplikacji multimedialnych.
Początki parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Pichtińsku.
Jeśli chodzi o parafię w Pichtińsku, to pichtińscy dowiedzieli się o mnie z gazet. Według mnie oni są niemieckiego pochodzenia, choć powszechnie się mówi, że to są Holendrzy, ale ja tam żadnego holenderskiego nazwiska nie spotkałem. Wszystkie ich nazwiska są typowo niemieckie, i to takie klasyczne niemieckie nazwiska: Ludwig, Kuntz, Hildebrandt, Hindenburg, Pastrik. Wiadomo, że oni są przesiedleńcami z Wołynia, który kiedyś należał do grodzieńskiej guberni, wiadomo, że oni przyjechali tutaj za chlebem, na skutek reformy stoły pińskiej w 1908 r. Ponieważ słynęli jako ludzie umiejący karczować lasy, to im dali te działki leśne w tajdze. Założyli oni te swoje wioski i z początku je nazwali tak jak tam na Wołyniu: Zamostecze, Nowiny i Dagnik. Potem ktoś to tam przemienił na Pichtińsk i Srednij, Dagnik został przy swojej nazwie.
Do tej wsi jeszcze w czasach przedwojennych przyjeżdżał z Irkucka pastor ewangelicki. Trzeba sobie uświadomić, że świątynia luterańska w Irkucku znajdowała się na ul. Lenina, w miejscu, gdzie teraz stoi pomnik Lenina. Ludzie z Pichtińska chrzcili swoje dzieci w Irkucku, to było bardzo uciążliwe, musieli jechać do Zalarii (70 km przez tajgę) i z Zalarii pociągiem udawali się do Irkucka (230 km).
Jak pojawiła się ta łączność pomiędzy mną a Pichtińskiem. Chyba w 1993 albo 1994 r.napisał do mnie p. Adolf Kuntz, który mieszka w Srednim, że w tym Pichtińsku jest grupa Niemców i to są luteranie, którzy zbierają się na modlitwy, jest im ciężko, ponieważ wspólnota zmalała bardzo pod wpływem pojawienia się i zaszczepienia się w Pichtińsku baptyzmy, świadków Jehowy, zielonoświątkowców. Prosili mnie, żeby nimi się zaopiekował i przysłał jakąś literaturę. Tak się jakoś złożyło, że niedługo po otrzymaniu tego listu pojechałem do Polski i w Warszawie, poszedłem do ewangelickiego konsystorza na ul. Miodowej i tam spotkałem się z kapłanami luterańskimi i poprosiłem o literaturę. Oni dali mi po polsku kilka książek, w tym katechizmy doktora Marcina Lutra, które przywiozłem i mogłem im przesłać. Oprócz tego przesłałem im nasze, katolickie katechizmy po rosyjsku, bo zakładałem, że ich znajomość języka polskiego jest minimalna, jeśli w ogóle jest. Zakładałem to, na podstawie znajomości języka polskiego wśród Polaków w Irkucku, gdzie większość po polsku nie mówiła, albo bardzo słabiutko.
Tak się złożyło, że muzeum w Zlariach zaprosiło do Pichtińska na wesele, które było pokazowe, zrobione w stylu folklorystycznym, tradycyjnym wiceprzewodniczącego „Ogniwa” (organizacja polonijna w Irkucku) p. dr. Eugeniusza Wrzaszcza. Po powrocie mówił mi, że Ci lzie z Pichtińska bardzo chcieliby się ze mną spotkać i zapraszają mnie serdecznie. Pamiętam, że w styczniu 1994 r. bp Wert zaprosił nas kapłanów do Nowosybirska na konferencje duszpasterską. W drodze powrotnej do Irkucka, wysiadłem w Zalariach i tam czekali na mnie p. Wrzaszcz i pracownicy muzeum w Zalariach. Pojechaliśmy do muzeum, do mera p. Marczuka. Potem pojechaliśmy do Pichtińska, jechaliśmy przez Hortagnę, ponieważ ta droga, którą teraz jeździmy do Pichtińska (przez Troick i Mostowkę) była nieprzejezdna. Pamiętam, że przyjechałem już o zmroku do domeczku, w którym mieszka teraz ciocia Józia, i tam cała masa ludzi ze wszystkich wiosek: z Dagnika, ze Sredniego i z Pichtińska. Było duszno, ciasno i nas przyjechało z tych samochodach około 50 osób, to była zima, była choinka, wchodząc do tego pomieszczenia, powiedziałem po polsku: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” i słyszę jedną odpowiedź: „Na wieki wieków. Amen”. Wtedy pomyślałem sobie, że jeśli tutaj ludzie prawidłowo odpowiadają na katolickie pozdrowienie, to te małżeństwa musiały być mieszane katolicko – luterańskie i w świadomości tych ludzi jeszcze coś zostało. Po latach braku kontaktu. Zaczęliśmy kolędowanie, okazało się, że ci ludzi znają całą masę polskich kolęd, zwłaszcza ciocia Aniela. Ona miała w ręku kantyczki i kolędowaliśmy ile wlezie. Odprawiłem potem mszę św., to była pierwsza msza św. Po mszy św. było spotkanie, ludzi pytali się mnie czy będę do nich przyjeżdżał, odpowiedziałem, że tak i na znak, że przyjadę, zostawiłem paramenty liturgiczne, albę i orant. Po tym bardzo serdecznym spotkaniu, gdzie odpowiadałem na różne pytania, wszystko ich interesowało, była wspaniała kolacja, u p. Edwarda Kuntza. Jak się potem okazało, jego dom przez wiele lat był dla mnie domem, zawsze u niego nocowałem i zawsze mnie gościł. Ale na posiłki zapraszali nas i inni, zwłaszcza Malwina, Liza, ciocia Aniela. Po każdej liturgii była agapa, śpiewaliśmy pieśni religijne, ludowe rosyjskie i polskie. Okazało się, że ciocia Aniela zna tych pieśni mnóstwo, których nawet ja nie znałem. Ja się od niej nauczyłem kilka starych, polskich śpiewek. Sama do szkół nie chodziła, uczyła się przy pomocy modlitewników i śpiewników. Te modlitewniki są bardzo ciekawe: Biblia po polsku, ale pisana gotykiem, modlitewnik, kapsjonał, śpiewnik po polsku, ale litery gotyckie. Wszyscy czytali „Kazania ks. Samuela Dąbrowskiego” luterańskiego pastora, te księgi z których się modlili były wydane w XIX w. w Toruniu w Koningsbergu. Te książki są bardzo cenne, ja pierwszy raz zobaczyłem mowę polską wyrażoną w gotykiem. Było to dla mnie duże przeżycie.
Ze mną zaczęły jeździć siostry betanki, żeby zacząć pracę katechetyczną i to co jest wielkim osiągnięciem, to udało się wprowadzić katechizację w szkołach. Po lekcjach czy przed lekcjami mówiliśmy krótko o Biblii i moralności, aby jakieś ziarna prawdy Bożej w nich się zachowały. Później ks. bp Mazur przekazał parafię Karmelitom Bosym z Usola, ale był jakiś taki okres czasu, kiedy opuścił Usole o. Maciej Sydow OCD, to znowu wróciłem do Pichtińska, aż do czasu mojego wyjazdu z Irkucka 26 marca 2006 r. Wtedy znowu parafię w Pichtinsku ks. bp Cyryl Klimowicz przekazał Karmelitom Bosym. Głownie jeździł tam o. Stanisław i o. Kasjan. Byłem tak bardzo mocno przywiązany do tego Pichtińska, który ukochałem nad życie, to zawsze jeździłem z o. Maciejem. W dwójkę szybko obsługiwaliśmy Pichtińsk, jak ja odprawiałem w Dagniku to on Pichtińsku i tak na zmianę to robiliśmy. To było dobre rozwiązanie.
Teraz Ojcowie Karmelici obsługują, teraz ciągle jeździ tam o. Paweł i mam nadzieję, że ta opieka nad tymi ludźmi będzie trwać nadal. Pamiętam, że napisałem list do bp Jana Szarka (biskup ewangelicki). Prosiłem go, aby kogoś do Pichtińska posłał. Odpowiedź była wysłana w Boże Narodzenie 1994 r., ja go otrzymałem na początku stycznia 1995 r. Odpisał mi uprzejmie, że dziękuję za informację o tych ludziach, że nie mógł sobie wyobrazić, że tak daleko na Syberii mogą być luteranie, ale niestety nie może nikogo posłać i nie planują wysłać do Rosji nikogo. Natomiast niespodziewanie dla mnie przyjechali pewnego dnia do Irkucka luteranie z Nowosybirska, nie augsburscy, tylko jakiś skandynawski odłam luteran. Pastor Rosjanin i diakon Daniel, prosili mnie aby ich zawieźć do Pichtińska, bo od bp Werta się dowiedzieli, że w Pichtińsku są luteranie. Ja z nimi pojechałem, oni odprawili tam swoje nabożeństwo, ale ludzi niestety ich nie zaakceptowali. Nie wiem dlaczego? Może wyczuli, że to z czym oni przyjechali. Oni myśleli, że ci luteranie mieszkają w mieście i mówli otwarcie, że są zainteresowani nie wioską, a tym bardziej taką jak Pichtińsk, zapadłą gdzieś w tajdze, gdzie trzeba tracić czas na drogę. Ich interesuje Irkuck i Ułan Ude, gdzie jest młodzież akademicka. Po tym spotkaniu nasze drogi się rozeszły, nigdy więcej ich nie widziałem. Potem przyjechał tutaj na jakieś uroczystości pastor ewangelicki z Irkucka. Popatrzył jak to wygląda i machnął ręką, że to się nie opłaca, że daleko, że droga itd. Tymczasem nie chodzi o drogę, o dziury, o błoto, tylko chodzi o ludzi, którzy potrzebują serca kapłana, którego nazywają pastorem. Nigdy tego nie zapomnę jak przyjeżdżałem autobusem z Irkucka do Hortagny, tam po mnie wyjeżdżali samochodem, jechaliśmy przez wioski, to ludzie czekali na mnie, machając rękami, ciesząc się, że jestem. Był to dla mnie znak, widzialny znak, jak tym ludziom jest potrzebny kapłan. Na pewno nam się udało zebrać ludzi starych, którzy latami się modlili w domach i dzieci. Z początku ciocia Józia, była ogromnie niezadowolona, kiedy ja zacząłem sprowadzać dzieci na nabożeństwa. Krzyczała, że błoto przynoszą, że rozmawiają, że przeszkadzają w modlitwie. Ja przecież uświadomiłem sobie, że wszystko się zaczyna od dzieci, które przychodziły tłumnie. Później ludzie polubili te dzieci i dzisiaj są one istotnym elementem naszych spotkań.
Zapracowane młode pokolenie, rodzice tych dzieci, niestety nie przejawią jakiegoś większego zainteresowania. Poza jakimiś nielicznymi wyjątkami.
06.06.2009
Nagrania ks. Ignacego Pawlusa SDS spisał o. Paweł Badziński OCD (obecny proboszcz w Pichtińsku)
Święto przyjaźni nadbajkalskich narodów w Pichtyńsku.
11 VII 2022
Wizyta duszpasterska we wspólnocie wierzących w Dagniku i Pichtinsku.
03 XII 2017
Wakacje z Bogiem.
30 VII 2018
Nasza ekipka z Usola w składzie: proboszcz o. Paweł, nasi goście z Polski: o. Mirosław Salamoński OCD z Wrocławia i o. Kazimierz Graczyk OCD z Łodzi, Tatiana, Zarina i Angelina wraz z dzielnym owczarkiem niemieckim Reiem, wyruszyła do naszej drugiej parafii w tajdze. Dwa pierwsze dni zeszły na przygotowaniach już na miejscu do „Wakacji z Bogiem”, musieliśmy z sobą wziąć sporo rzeczy, bo najbliższy sklep oddalony jest od Pichtinska 15 km. Do tego pierwszego dnia zepsuła się nam pompa do wody i trzeba było jechać do Zalarii (70 km) po nową. 1.08 rozpoczęliśmy siedmiodniowe wakacje dla dzieci z Pichtinska, Dagnika i Średniego. Tematem naszych spotkań była „Rodzina” w oparciu na książce „Mały Książę”. Dzieci (20) przychodziły do nas już rano i były do wieczora. Oprócz pracy w grupach, były też gry i zabawy oraz wspólne posiłki. Nasz owczarek niemiecki Rei był przez dzieci rozchwytywany . Dziękujemy tym wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że mogliśmy przeprowadzić taką akcję dla dzieci z tajgi. Wiele spośród nich to dzieci z domów dziecka. Reszta na filmiku.
Wyjazd duszpasterski.
26 VI 2019
Dwie 40-stki w lutym 2020.
Adwent w tajdze 2020.
Chrystusa Króla 2020.
I Niedziela Wielkiego Postu 2021.
Od historii do stanu obecnego
Polecamy szczególnie wspomnienia ks. Ignacego Pawlusa SDS, pierwszego proboszcza i założyciela parafii św. Rafała Kalinowskiego w Usolu Syberyjskim.
Ks. Ignacy to pierwszy kapłan na dalekiej ziemi syberyjskiej po rozpadzie Związku Radzieckiego, założyciel i proboszcz trzynastu parafii, od Irkucka po Sachalin. Długoletni dziekan dekanatu irkuckiego. Na ziemi syberyjskiej duszpasterzował od 1991 r. do 2006 r. Obecnie przebywa w parafii w Kaliningradzie.
Pierwsi dwaj karmelici o. Maciej Sydow i o. Kasjan Dezor przybyli do Usola 14 grudnia 1999 r. Zamieszkali na początku w hotelu, potem wynajmowali mieszkanie, następnie kupili trzypokojowe lokum w bloku. Kaplica parafialna (wcześniej był to sklep spożywczy) znajduje się bardzo blisko miejsca, w którym mieszkali ojcowie. Może pomieścić około 60 osób.. Wiernymi parafii rzymsko-katolickiej w Usolu są ludzie różnych narodowości, w większości pochodzenia polskiego. Pomimo trudności z pomieszczeniami ojcowie zajmowali się duszpasterstwem, katechizacją dzieci i młodzieży oraz starali się prowadzić regularne życie zakonne. Drzwi domu zakonnego ojców są otwarte na potrzeby wszystkich Sybiraków, często do ich mieszkania pukały dzieci, prosząc o kromkę chleba Od pierwszego przyjazdu karmelitów skład zmieniał się: wyjechał o. Maciej, w 2003 przybył o. Paweł Badziński, potem dołączył o. Stanisław Praciak. Obecnie w Usolu pracuje trzech ojców: O. Paweł Badziński, o. Mirosław Zięba i o. Roman Nowak. Biskup Ordynariusz powierzył ojcom również drugą parafię, w wioskach położonych w tajdze, oddalonych o 220 km od Usola. W 2010 r. dzięki pomocy Boga i ludzi dobrej woli, udało się kupić wolnostojący dom z ogrodem i adoptować go na klasztor. Na terenie parafii mają swój klasztor siostry karmelitanki bose oraz zgromadzenie sióstr albertynek służących ubogim. Codziennie dla wspólnoty sióstr karmelitanek odprawiana jest msza św., ojcowie służą im również sakramentem pokuty i pomagają w różnych sprawach. Karmelitanki swoją modlitwą i umartwieniem wspomagają apostolskie dzieło ojców. Siostry albertynki prowadzą świetlicę dla dzieci z najuboższych rodzin i czynnie pomagają w parafii. Na wiosnę 2012 planowaliśmy rekonstrukcję kaplicy parafialnej oraz dobudowę niedużego domu parafialnego. Na realizację tych planów czekaliśmy cztery lata. 16 listopada 2016 r. bp Cyryl Klimowicz - ordynariusz diecezji w Irkucku, dokonał uroczystej konsekracji nowego kościoła. Mamy nadzieję, że w przyszłości uda się nam wybudować obok kościoła również niewielki dom parafialny.
Jeśli idzie o początki parafii św. Rafała Kalinowskiego w Usolu, to w mojej pamięci przedstawiają się one w taki oto sposób: Jesienią 1994 r., nie potrafię wspomnieć w tej chwili dokładnej daty (mam to gdzieś zapisane w moich pamiętnikach w Kaliningradzie), z s. Bożeną Fularą (betanką), przyjechałem pociągiem do Usola, ponieważ zaprosiła mnie p. Czernyszowa. Zajmowała się ona w Usolu, razem ze swym synem Jurijem działalnością polonijną. Była ona u mnie w Irkucku wcześniej kilka razy, ale właśnie ten jesienny dzień z pewnością wrześniowy, przyjechaliśmy tutaj z siostrą, aby spotkać się z grupą ludzi, którzy byli jak gdyby założycielami parafii św. Rafała Kalinowskiego. Co do patronatu parafii nie było wątpliwości dlatego, że św. Rafał w Usolu pracował i dla mnie to było oczywiste, że ona musiał się tutaj wpisać w życie religijne katolików usolskich. Chociaż kiedyś istniała tutaj parafia i miała innego patrona (ja w tej chwili nie jestem w stanie sobie przypomnieć kto był patronem tej parafii). Zebranie tego komitetu założycielskiego, odbyło się z mieszkaniu p. Czernyszowej i wśród osób które zapamiętałem znalazł się p. doktor Żak, p. Bernardia Banina, Eugeniusz Kustos, przyszły mer Usola, który jako prawnik obiecał nam pomoc w zredagowaniu statutu parafii, siostra, ja i parę innych osób, których nazwisk już nie pamiętam. Po zakończeniu tego spotkania odprawiłem mszę św. Od tego momentu zaczęły się bardzo ścisłe kontakty pomiędzy mną i wspólnotą w Usolu, której przedstawicielką była przez długi okres czasu p. Czernyszowa. Statut, który został przygotowany został zatwierdzony, została sporządzona pieczęć parafialna z podobizną św. Rafała Kalinowskiego i pierwsze msze św. były odprawiane w mieszkaniu p. Czernyszowej. Później p. Czernyszowa uzyskała pomieszczenie pod nazwą „Dom polski”, które znajdowało się naprzeciwko cerkwi prawosławnej i w tym „Domu polskim” na pierwszym piętrze, były ogromne sale, w których p. Czernyszowa miała zamiar założyć muzeum polskie. Tam właśnie odprawialiśmy mszę św., pamiętam, że to był rok 1994, ponieważ już wtedy w Usolu był nauczyciel j. polskiego p. Zdzisław Soska z Milejewa.
Ja ufałem p. Czernyszowej i byłem przekonany, że jej znajomość realiów ziemi usolskiej i ludności tego rejonu jest bardzo dobra. Według niej bardzo dużo katolików powinno znajdować się w Miszelowkie (gdzie była fabryka porcelany i fajansu) i oczywiście zaraz za Usolem w Tielmie. Wydawało się, że tam będą możliwości, by tam założyć wspólnotę. Jeśli idzie o Telmę, to nic się niestety nie dało zrobić. Natomiast przez półtora roku jeździłem do Miszelowki i tam w domu kultury odprawiałem mszę św., na którą przychodziło kilkanaście osób. Ale potem ta liczba malała, ludzi mówili mi, że batiuszka (ksiądz prawosławny) i ostrzegał ich przed nami, że my jesteśmy heretykami. Kiedy te nasze spotkania modlitewne i liturgiczne zaczął odwiedzać jedne tylko człowiek Walery Cwietkow, zapalony miłośnik języka polskiego, tłumacz Biblii z polskiego na rosyjski, człowiek troszkę chory, wówczas przestaliśmy tam jeździć. Ponieważ te związki pomiędzy parafią a „Ogniskiem” czyli organizacją polonijną stawały się w jakiś sposób uciążliwe. Parafia stawała się coraz bardziej zależna od woli p. Czernyszowej, parafianie nie czuli się dobrze, w tym „Domu polskim” i zaczęłi szukać jakiś innym rozwiązań. Wtedy bardzo aktywnym członkiem parafii, był p. Walery Kustos i on zaproponował, aby spotkania modlitewne i liturgiczne, odbywały się w jego przedsiębiorstwie „Vita”, wszystko odbywało się blisko dworca kolejowego. W tych pomieszczeniach jego zakładu, sprawowaliśmy liturgię bardzo, bardzo długo. Kilkakrotnie nas tutaj odwiedzał biskup Wert 1995 albo 1996) i któregoś razu, w czasie jego obecności, zaproponowaliśmy mu, z p. Kustosem, żeby zobaczył takie obiekty na Terenia miasta, które można by adoptować na kaplicę. Dodam jeszcze tylko, że za nim odprawialiśmy msze św. u p. Walerego Kustosa, to odbywały się one w domu kultury, na ul. Komsomołski Prospekt. Biskup Wert zapalił się do tej idei i oglądaliśmy wszystkie trzy obiekty, które były wystawione przez miasto na sprzedaż. Jednym z nich był właśnie ten obiekt, w którym obecnie znajduje się kaplica i to był sklep, w którym sprzedawali pieczywo. Spodobał się nam ten obiekt, ponieważ był skryty w takim miłym zakątku i dojazd do niego był bardzo prosty. Ten obiekt kupiliśmy i przystąpiliśmy do remontu, którym zajął się Walera Kustos razem ze swoim bratem Pawłem. Sprowadziliśmy sprzęt liturgiczny, obrazy, ten, który teraz wisi obok tabernakulum (św. Rafała), został ofiarowany przez grupę Polaków, która przybyła do Irkucka.Duży obraz św. Rafała namalowała parafianka z Irkucka p. Tatiana Kuzniecowa, figurę Pana Jezusa i tabernakulum podarowała nam parafia we Władywostoku, figura Matki Bożej Fatimskiej to sprawa późniejsza, podarował ją ks. bp Mazur, obraz Pana Jezusa Miłosiernego o. Paweł OCD (obecny proboszcz) sprowadził z Moskwy. Ołtarz, był kiedyś w kaplicy w Irkucku, te obrazy, które są zdobią ten ołtarz, namalował artysta irkucki, który się nazywał p. Bieljajew. W 14 grudnia 1999 r. przybyli tutaj Karmelici Bosi, którzy wnieśli wielki wkład w to, aby tą parafię dalej prowadzić, kaplicę upiększać, ulepszać, udoskonalać. Jeszcze tylko powiem, że poza mną przyjeżdżali tutaj niekiedy odprawiać mszę św. ks. Dariusz Kopiec SDS i ks. Miłosz Krakowski (Słowak). Jeśłi nocowałem w Usolu to z początku u p. Czernyszowej. Było to piękne, bo u niej był taki olbrzymi pies owczarek kaukaski, z którym bardzo byliśmy zaprzyjaźnieni. Później noclegów użyczał p. Walera Kustos, w swoim dużym mieszkaniu na ul. Mendelejewa.
ks. Ignacy Pawlus SDS
Zamawianie intencji
Zamawianie Mszy św. intencyjnej jest konkretną pomocą dla misjonarzy pracujących w Usolu Syberyjskim. Przyjmujemy intencje mszalne i wszystkie one zostaną odprawione przez naszych kapłanów. Jeśli intencja jest na konkretną datę, bardzo prosimy o maila z zapytaniem czy dany termin jest wolny. Dopiero po uzyskaniu odpowiedzi prosimy wpłacać na konto ofiarę.
Intencje mszalne przyjmujemy tylko z miesięcznym wyprzedzeniem, czyli np. w lipcu możemy wpisać tylko na sierpień.
Nie przyjmujemy Mszy Świętych Gregoriańskich.
Ofiary prosimy wpłacać na konto:
16 1600 1127 1848 8772 2000 0008 (PLN)
BNP Paribas Bank Polska SA
ul. Suwak 3
02-676 Warszawa
Posiadacz rachunku:
Warszawska Prowincja Karmelitów Bosych
ul. Racławicka 31
02-601 Warszawa
Za każdy dar serca serdeczne: Bóg zapłać.
Ze względu na różne ofiary, wpływające na nasze konto, prosimy w mailu podać nam wartość stypendium za zamówioną mszę św.
Poszukujemy ofiarodawców, którzy by wsparli kościół Św. Rafała Kalinowskiego i pomogli w utrzymaniu naszego klasztoru w Usolu
Ofiary można wpłacać na konto:
Warszawska Prowincja Karmelitów Bosych ul. Racławicka 31, 02-601 Warszawa 16 1600 1127 1848 8772 2000 0008 BNP Paribas Bank Polska SA ul. Suwak 3, 02-676 Warszawa
Za każdy dar serca serdeczne: Bóg zapłać!
Karmelici Bosi DOM PW. ŚW. RAFAŁA KALINOWSKIEGO ul. 1 Maja 56, P.O. Box 17 665452 USOLE SIBIRSKOIE Rosja